Klęska Tottenhamu w towarzyskim starciu z Manchesterem City
Było to trzecie i ostatnie spotkanie Tottenhamu w ramach Intenational Champions Cup. Po zwycięstwie 4-2 z PSG i porażce 2-3 z Romą, The Spurs mieli się zmierzyć na Nissan Stadium z Obywatelami. Koguty od pierwszej minuty wystąpiły w składzie: Lloris, Davies, Vertonghen, Alderweireld, Trippier, Winks, Dier, Dembele, Alli, Eriksen i Kane.
Wynik w 10 minucie widowiskowym szczupakiem otworzył Stones, który wykorzystał dobrą wrzutkę z rzutu wolnego de Bruyne. Kilka minut później mogło być 2-0 ale sytuacje zmarnował Danilo. City wciąż atakowało. Jednak wynik meczu do końca pierwszej połowy nie uległ już zmianom. Choć świetną sytuację w końcówce zmarnował Kane. Sytuacja bardzo szybko mogła się zemścić, bo już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy sytuacje nie do zmarnowania zmarnował Gabriel Jesus, który długo nie mógł uwierzyć w to jak koncertowo zmarnował swoją szansę.
W 67. minucie meczu zaspała obrona The Spurs. Długie podanie pod polem karnym przyjął Aguero, który poradził sobie z defensorami Kogutów, ale jego strzał odbił się od słupka. Pięć minut później tyle szczęścia Tottenham już nie miał. Nasri świetnym podaniem prostopadłym uruchomił Sterlinga, który wyszedł sam na sam z Llorisem i w tym pojedynku okazał się górą.
W doliczonym czasie gry doszło do prawdziwej strzelaniny w polu karnym Spurs. Próbował Nasri, strzał zablokowany przez obrońcę. Dobijał Otamendi, obronił Lloris. Jednakże piłka spadła pod nogi Diaza, który zakończył to strzelanie trzecim golem dla City ustanawiając wynik całego spotkania. Tym samym Manchester City skończył ten turniej na drugim miejscu z dorobkiem sześciu punktów, ustępując jedynie Barcelonie z kompletem 9 oczek. Tottenham z trzema punktami zajął szóste miejsce.