Tottenham gromi Everton. Harry Kane znowu genialny
Everton przyjechał na Wembley z serią trzech porażek z rzędu. The Toffees na pod koniec roku doznali porażki ligowej z Bournemouth, a kilka dni później przegrali z Manchesterem United. Dodatkowo ulegli w Pucharze FA przeciwko Liverpoolowi. Jak słusznie zauważył portal awangardafutbolu.pl, piłkarzy Evertonu czekało kolejne starcie z bardzo trudnym rywalem. W ramach 23 kolejki Premier League Toffees mierzyli się w starciu wyjazdowym na Wembley przeciwko Tottenhamowi Hotspur.
W składzie Evertonu od pierwszej minuty pojawił się Cenk Tosun sprowadzony za 22 miliony euro z Besiktasu Stambuł. Dla tureckiego napastnika był to oficjalny debiut w Premier League. Koguty od początku dominowały na boisku jednak jako pierwsi, do siatki trafili rywale. Zdaniem sędziego liniowego Wayne Rooney był jednak na pozycji spalonej i gol nie został uznany. Chwilę później dogranie Auriera w polu karnym wykorzystał Son Hueng-Min, który otworzył wynik meczu.
Na kolejne gole musieliśmy poczekać do drugiej odsłony spotkania. W 47 minucie spotkania Koreańczyk wystąpił w roli asystenta. Najpierw efektowną ruletką zgubił Kenny’ego, a następnie mocno zacentrował wzdłuż bramki. Zagrania nie zdołał przeciąć interweniujący Pickford, a do futbolówki dopadł Harry Kane, który zdołał skierować piłkę do siatki. Jak pokazały powtórki, ten gol również nie powinien zostać uznany, ponieważ Anglik był na minimalnym spalonym.
Nieco pond dziesięć minut później Kane ponownie wykazał się znakomitą intuicją lisa pola karnego, tym razem wykorzystując centrę Diera. Dla napastnika Kogutów był to 20 gol w tym sezonie, a to oznacza, że 24-letni Anglik obejmie prowadzenie w tabeli najskuteczniejszych strzelców Premier League 2017/2018 o dwa trafienia wyprzedzając Mohameda Salaha z Liverpoolu.
Prowadzenie 3-0 nie zadowalało graczy Tottenhamu. Na wielkie słowa uznania zasłużył przede wszystkim Son Hueng-Min, który po golu i asyście wciąż rozgrywał rewelacyjne zawody i prawdopodobnie był najlepszym zawodnikiem na boisku. Koreańczyk miał jeszcze jedną dogodną okazję na drugą bramkę, ale trafił w słupek. Na dziesięć minut przed końcem meczu brał jednak udział w akcji, która zakończyła się golem Eriksena. W tej sytuacji ofensywa Tottenhamu zabawiła się z Evertonem i rozklepała defensywę rywali. Dzięki sobotniemu zwycięstwu Koguty zmniejszą stratę w tabeli do czołowej czwórki.